Gdy stałam się samodzielnie myślącą istotą i powoli zaczęłam rozumieć kim chcę zostać gdy dorosnę wiedziałam, że chodzenie na siłownię by ciągać ciężary mija się z celem. Zamiast tego wybrałam lekkie ćwiczenia, które zapewniają mi komfort psychiczny, przy tym wysmuklając to młode czarne ciałko.
Przede wszystkim dzięki treningom w drużynie, o której wspominałam w poprzednim poście, polubiłam pocić się by coś osiągnąć. Dodatkowo wysiłek fizyczny wyzwala w nas ogrom ENDORFIN czyli hormonu odpowiedzialnego za dobre poczucie i świetny humor. Jeżeli kiedyś mnie spotkacie w sportowym stroju, a ja będę uradowana od ucha do ucha to będziecie wiedzieli, że jestem po treningu haha. Co do posiłków... Zawsze jem jeden mniejszy posiłek dwie godziny przed np. joggingiem, a po nim solidniejszy, by się wzmocnić i uzupełnić. I przede wszystkim: DUŻO, DUŻO wody. Niegazowanej. Świetnie sprawdza się woda ze sporą ilością cytryny, która nie dość, że kapitalnie nawadnia to jeszcze łagodzi uczucie głodu. Pytania? Śmiało!